5 dzień, 06.07.2016, środa, najlepszy kemping ever 2!



Bardzo ciężki poranek. Kac morderca nie ma serca! Takie są skutki gościnności Gruzinów i czaczy.

Ok 11:00 zbieramy się na śniadanie. Umawialiśmy się z Karoliną na 9:00 ale jak zwykle coś nam nie wyszło :) Zamawiamy jajecznicę, która okazuje się jajami sadzonymi. Ale były pyszne więc nie marudzimy.

W hostelu znajduję książkę kucharską z przepisami gruzińskimi. Mając jeszcze w pamięci niesamowity smak Adżabsaldali - robię kilka fotek przepisu. Trzeba będzie w Polsce spróbować ugotować!




Zaczynamy się pakować. Idzie nam to dość opornie a do tego cały czas mamy świadomość, że czasowo jesteśmy dość mocno w plecy. Ale za to w końcu na motorki!

W palącym słońcu upychamy bambetle do sakiew i wciągamy na głowy kaski. 



Szybkie pamiątkowe zdjęcie robi nam Szymon i ....

....ruszamy!

Nie dane nam dzisiaj chyba szybko wyjechać. Po 200 metrach musimy zawracać, bo Bodzio zapomniał telefonu. Żegnamy się drugi raz i ...

...rrruszamy!

Raczej w powolnym tempie ruszamy bo rozglądamy się za jakimś kompresorem. Oponki po kilku dniach w samochodzie wymagają sprawdzenia, dopompowania. Niestety, nigdzie na stacjach nie ma kompresora! Udaje się za to znaleźć wulkanizację, gdzie chłopaki nam w gratisie dmuchnęli tu i tam.

Podczas pompowania zaintrygował nas niecodzienny zapach dochodzący z okolic Bodzia. Nie samego Bodzia jako takiego tylko jego motocykla. Sakwy zaczęły mu spływać po wydechu! Zbyt duże obciążenie spowodowało, że sakwa całym ciężarem opierała się na gorącym wydechu i się po prostu stopiła!




Wyprowadzamy motocykle z wulkanizacji i zatrzymujemy się na kawałku trawki niedaleko by ogarnąć sytuację. Chłopaki z wulkanizacji poratowali nas kawałkiem drutu i trochę na mcgywera udało się patentem "by Bodzio" naprawić usterkę. Może dotrwa do końca wyprawy. Nie ma wyjścia :) 




Naprawa trochę trwała, bo co Bodzio kucnął to mu sie ochraniacze na kolanach blokowały i nie mógł wstać. Chodził w kucki jak karzeł i marudził 'nosz kurr..na!! znowu ???!!!" hyhyhy... W końcu się wkurzył, zdjął spodnie (UWAGA! Staliśmy pod drzewkiem przy ruchliwej drodze!) pizgnął z pięści we własne kolano i voila! Noga się wyprostowała! Więc....

....rrrrruszamy !!!

Kierujemy się drogą z Batumi do Achalciche (przełęcz Goderdzi). Jechaliśmy tędy rok temu więc wiemy czego się spodziewać. Problemy z wyjazdem spowodowały, że jechaliśmy trochę z nosami na kwintę. Do tego nowy kask i nowe gogle mnie drażniły, źle leżały. Wszystko nie tak jak miało być... Ale może jazda nam poprawi nastroje.

W pewnym momencie Bodzio zjeżdża na pobocze i coś skacze przy moto. Temperatura oleju pod 140 stopni! Czekamy aż trochę silnik ostygnie i dolewamy 100ml oleju. I...

.... rrrruszamy!

W Kibe robimy zakupy i myślimy co z tym olejem robić. Jechać nie jechać. Po krótkiej dyskusji wpadamy na genialny acz prosty pomysł – zamieniamy termometry oleju w motocyklach. Pomogło. Być może po prostu Bodzia termometr był walnięty. Cóż, nie ma czasu za długo deliberować, grunt że działa :)

W końcu kończy się asfalt i zaczyna się szuterek. Humory od razu się poprawiają a i kask i gogle zaczynają jakoś lepiej leżeć! W końcu zaczynamy czuć ducha wyprawy!

W ostatnich promieniach słońca docieramy na polankę, niedaleko której rok temu nocowaliśmy. Otwieramy piwo (pierwsze w kombi) i rozbijamy namiot. Do namiotu wlewam piwo. Oczywiście niechcący.




Pobliską drogą co jakiś czas przejeżdża samochód. Trochę po swojemu panikuję, że rozbiliśmy się komuś na środku łąki i zaraz nas przepędzą ale przejeżdżający drogą Gruzini nas pozdrawiają i machają do nas. A nam już banany z twarzy nie schodzą. Toż to Najlepszy Camping Ever 2! Cóż za piękne okoliczności przyrody – kwiecista polanka otoczona górami. I na tym tle nasz namiocik i dwa wspaniałe Kocurki!





Ledwo rozstawiliśmy namiot - rozpadało się. I to całkiem nieźle. Po jakimś czasie dołączyły pioruny. Pięknie nas wita Gruzja :) Szykuje nam na jutrzejszy przejazd przez góry błotne atrakcje!


A dla przypomnienia - Najlepszy kemping ever 1

Ach, już się nie mogę doczekać jutra :D





trasa:110 km
Gonio – Kibe – najlepszy camping ever 2
Wyprawa: 3410




Komentarze