19 dzień, 28.07.2015, wtorek, plażing smażing

Trasa: 0 km,
Yenice
Wyprawa: 7248 km



O 4 rano jak obudziły nas jakieś modły z nieodległego meczetu. Na szczęście udało się szybko znów zasnąć. Tylko po to, żeby po kilku godzinach obudził nas niesamowity upał.
Upał, plaża tuż przy kempingu, sklep z piwem 20 metrów od namiotu. Nie mogliśmy podjąć innej decyzji jak decyzja o pozostaniu tutaj na cały dzień. Tak! Plażing! To też pierwszy dzień na tej wypranie, kiedy nie zwijamy obozowiska i nie wsiadamy na motocykle. Dziwne uczucie.

Bodzio zaczął dzień od śmiertelnego wystraszenia chłopca sprzedającego w sklepie. Dziecko było bardzo przerażone. Wygląda na to, że to kemping dla lokalesów i zagraniczni turyści się tu nie zapuszczają. Zresztą się nie dziwię. Generalnie nie ma tu nic. Czyli właśnie to, co lubimy najbardziej :)

Po śniadanku nadmuchaliśmy :) materacyk i heja na plażę! Upał był tak ogromny, że w zasadzie nie dało się plażować, trzeba było się moczyć w morzu. Tylko w chłodnej wodzie dało się wytrzymać.


Na plaży oprócz nas była też duża turecka rodzina. Rodzina ta przybyła na kemping dwoma samochodami. W Turcji w dwa samochody wchodzi 20 osób. A dzieci nie siedzą w fotelikach tylko w bagażniku.

Rodzina była raczej nowoczesna, bo kobiety miały raczej kuse stroje. Wprawdzie nie było to bikini tylko spodenki i koszulka – ale to i tak dużo. Dodatkowo wyraźnie dbali o bezpieczeństwo – wszyscy mieli na sobie ubrane ładnie dmuchane kółka. Wszyscy. Dorośli też.

W wodzie do pasa…

Jako doświadczeni turyści i glob trotterzy – zjaraliśmy się na słońcu jak raki. A żeby być bliżej prawdy – jak dwie różowe świnki. Nie mogąc wytrzymać już na słońcu usiedliśmy sobie przy stoliczku, który był ocieniony przez rosnące wszędzie winorośla. W tej przyjemnej atmosferze zjedliśmy obiadek.

Wieczorem odważyliśmy się wrócić na plażę, wcześniej upewniwszy się, że słońca już na pewno nie ma.

Lustrzana tafla morza, światła miasta, atramentowe niebo i milion gwiazd….



Komentarze