3 dzień, 04.07.2016, Poniedziałek, w poprzek Turcji kierunek -> Reggae Bar!



Ja spałam na przednich siedzeniach, z drążkiem zmiany biegów wbitym w żebra, Bodzio zaś wywczasował się na karimatce rozłożonej między Kocurkami. Hrabia w luksusach kurka, nogi przynajmniej mógł wyciągnąć! Ale jakoś przetrwaliśmy noc.

O 8:00 rano hałas pobliskiej autostrady obudził Bodzia. Nie było sensu dłużej się wylegiwać na tych puchach więc wstaliśmy licząc, że słaba kawka 2 w 1 postawi nas na nogi. Przy porannym słońcu trawniki koło stacji wyglądały jak pobojowisko. Wszędzie dosłownie tony śmieci! 




Słabe miejsce na poranne śniadanko więc nie zwlekaliśmy i uciekliśmy jak najszybciej.

Dość ambitnie po cichu liczyliśmy, że uda się dotrzeć dzisiaj do Gruzji. Niby najgorsze, czyli Istambuł, już za nami, ale z drugiej strony – do przejechania ponad 1000 km a do tego przekroczenie granicy. No zobaczymy, na pewno łatwo się nie poddamy.

Droga monotonna, prosta jak drut autostrada. Ciśniemy bez zbędnych przerw. Co parę godzin zmieniamy się za kierownicą, by druga osoba mogła odsapnąć i chociaż trochę odespać ciężki wczorajszy dzień i krótką, niezbyt wygodną noc. A mieliśmy się uczyć rosyjskiego!

Na obiad wypatrujemy małą rodzinną restauracyjkę ze stolikami dla klientów po prostu wystawionymi w ogródku. Goście chyba są tu rzadko widziani, bo jak tylko przekroczyliśmy furtkę, rzuciło się do nas (na nas?) 3 kelnerów. Każdy chciał choć w jakimkolwiek zakresie nas obsłużyć. Zamówiliśmy oczywiście koftę. Widać, że robiona po domowemu. Bodziowi smakowała, dla mnie jednak była nieco (bardzo!) za tłusta. Na szczęście żadna kofta się nie zmarnowała, jeśli wiecie co mam na myśli :)


Jazda przez Turcję autostradami jest męcząca. Kolejne kilometry prostej drogi, bardzo duży i nerwowy ruch i kierowcy uważający kierunkowskazy za wyposażenie opcjonalne. Do tego turecka chęć wciśnięcia się w każdy fragment pozostawionego wolnego miejsca! Między tobą, a samochodem z przodu jest pół metra – ooo, to jak najbardziej Turek będzie próbował się tam wepchnąć. I to najlepiej bez używania kierunkowskazów, żebyś się czasem nie zorientował i nie zablokował jego szczwanego manewru! Dołóżmy do tego kompletną beztroskę i brak wyobraźni. No bo jak inaczej można nazwać sytuację, gdy na trasie szybkiego ruchu, na środku drogi gostek się zatrzymał i tak sobie stał. A co. Przecież na chwilę tylko, o co ten raban!

Najgorszy fragment trasy to przejechanie przez Trabzon. Jak drugi Istambuł! Przejeżdżaliśmy przez to miasto po 23:00 a i tak wszystko stało! Skąd oni produkują te korki?

Przed gruzińską granicą kilku kilometrowy korek tirów. Na szczęście droga dwupasmowa to da się jechać.


W końcu zmordowani docieramy w końcu do gruzińskiej granicy. Chcieliśmy nawet powiedzieć jakieś niemrawe hurra ale wiedzieliśmy, że to dopiero połowa sukcesu. Jeszcze trzeba przekroczyć tę granicę.

Oczywiście zostaliśmy skierowani na dokładniejsze sprawdzenie. Wiadomo. Trzy pojazdy – dwóch kierowców – tak przecież nie może być! Do tego zmiana strefy czasowej i nagle zrobiła się 1:30. Na szczęście do Gonio i do Polskiego Reggae Baru to tylko kilka kilometrów od granicy. A tam już czekali na nas Karolina i Szymon. I gruzińskie piwko!



Karolina i Szymon stworzyli niesamowite miejsce! Karolina poopowiadała nam trochę historię tego miejsca. Że jeszcze w Polsce marzyła o otworzeniu własnej restauracji ale wszystkie sprawy urzędowe, koncesje, podatki, sanepidy. formalności skutecznie to utrudniały. Okazało się, że w Gruzji otworzenie baru to kwestia wynajmu garażu nad brzegiem morza, wyremontowania go oraz kilkanaście minut w urzędzie. Jednym. I proszę, jesteś właścicielem knajpy na plaży nad Morzem Czarnym!

Po trzech dniach prawie ciągłej jazdy i noclegu w samochodzie potrzebujemy nieco luksusu. Na szczęście Karolina oprócz pola namiotowego ma też akurat wolny pokój w hostelu, z którego chętnie korzystamy. Tylko 20 lira za osobę, a nie wiadomo kiedy następnym razem będziemy mieć okazję na spanie w łóżku i możliwość skorzystania z prysznica!

I spać. W łóżku. Bez drążka zmiany biegów w żebrach. Bajka!



Trasa: 1100 km
Akyazi – Bolu – Gerede – Samsun – Trabzon – Rize - Gonio
Wyprawa: 3200


Komentarze