Ja spałam na przednich
siedzeniach, z drążkiem zmiany biegów wbitym w żebra, Bodzio zaś
wywczasował się na karimatce rozłożonej między Kocurkami. Hrabia
w luksusach kurka, nogi przynajmniej mógł wyciągnąć! Ale jakoś
przetrwaliśmy noc.
O 8:00 rano hałas
pobliskiej autostrady obudził Bodzia. Nie było sensu dłużej się
wylegiwać na tych puchach więc wstaliśmy licząc, że słaba kawka
2 w 1 postawi nas na nogi. Przy porannym słońcu trawniki koło
stacji wyglądały jak pobojowisko. Wszędzie dosłownie tony śmieci!
Słabe miejsce na poranne śniadanko więc nie zwlekaliśmy i
uciekliśmy jak najszybciej.
Dość ambitnie po cichu
liczyliśmy, że uda się dotrzeć dzisiaj do Gruzji. Niby najgorsze,
czyli Istambuł, już za nami, ale z drugiej strony – do
przejechania ponad 1000 km a do tego przekroczenie granicy. No
zobaczymy, na pewno łatwo się nie poddamy.
Droga monotonna, prosta jak
drut autostrada. Ciśniemy bez zbędnych przerw. Co parę godzin
zmieniamy się za kierownicą, by druga osoba mogła odsapnąć i
chociaż trochę odespać ciężki wczorajszy dzień i krótką,
niezbyt wygodną noc. A mieliśmy się uczyć rosyjskiego!
Na obiad wypatrujemy małą
rodzinną restauracyjkę ze stolikami dla klientów po prostu
wystawionymi w ogródku. Goście chyba są tu rzadko widziani, bo jak
tylko przekroczyliśmy furtkę, rzuciło się do nas (na nas?) 3
kelnerów. Każdy chciał choć w jakimkolwiek zakresie nas obsłużyć.
Zamówiliśmy oczywiście koftę. Widać, że robiona po domowemu.
Bodziowi smakowała, dla mnie jednak była nieco (bardzo!) za tłusta.
Na szczęście żadna kofta się nie zmarnowała, jeśli wiecie co
mam na myśli :)
Jazda przez Turcję
autostradami jest męcząca. Kolejne kilometry prostej drogi, bardzo
duży i nerwowy ruch i kierowcy uważający kierunkowskazy za
wyposażenie opcjonalne. Do tego turecka chęć wciśnięcia się w
każdy fragment pozostawionego wolnego miejsca! Między tobą, a
samochodem z przodu jest pół metra – ooo, to jak najbardziej
Turek będzie próbował się tam wepchnąć. I to najlepiej bez
używania kierunkowskazów, żebyś się czasem nie zorientował i
nie zablokował jego szczwanego manewru! Dołóżmy do tego kompletną
beztroskę i brak wyobraźni. No bo jak inaczej można nazwać
sytuację, gdy na trasie szybkiego ruchu, na środku drogi gostek się
zatrzymał i tak sobie stał. A co. Przecież na chwilę tylko, o co
ten raban!
Najgorszy fragment trasy to
przejechanie przez Trabzon. Jak drugi Istambuł! Przejeżdżaliśmy
przez to miasto po 23:00 a i tak wszystko stało! Skąd oni produkują
te korki?
Przed gruzińską granicą kilku kilometrowy korek tirów. Na szczęście droga dwupasmowa to da się jechać.
W końcu zmordowani
docieramy w końcu do gruzińskiej granicy. Chcieliśmy nawet
powiedzieć jakieś niemrawe hurra ale wiedzieliśmy, że to dopiero
połowa sukcesu. Jeszcze trzeba przekroczyć tę granicę.
Oczywiście zostaliśmy
skierowani na dokładniejsze sprawdzenie. Wiadomo. Trzy pojazdy –
dwóch kierowców – tak przecież nie może być! Do tego zmiana
strefy czasowej i nagle zrobiła się 1:30. Na szczęście do Gonio
i do Polskiego Reggae Baru to tylko kilka kilometrów od granicy. A
tam już czekali na nas Karolina i Szymon. I gruzińskie piwko!
Karolina i Szymon stworzyli
niesamowite miejsce! Karolina poopowiadała nam trochę historię
tego miejsca. Że jeszcze w Polsce marzyła o otworzeniu własnej
restauracji ale wszystkie sprawy urzędowe, koncesje, podatki,
sanepidy. formalności skutecznie to utrudniały. Okazało się, że
w Gruzji otworzenie baru to kwestia wynajmu garażu nad brzegiem
morza, wyremontowania go oraz kilkanaście minut w urzędzie. Jednym.
I proszę, jesteś właścicielem knajpy na plaży nad Morzem
Czarnym!
Po trzech dniach prawie
ciągłej jazdy i noclegu w samochodzie potrzebujemy nieco luksusu.
Na szczęście Karolina oprócz pola namiotowego ma też akurat wolny
pokój w hostelu, z którego chętnie korzystamy. Tylko 20 lira za
osobę, a nie wiadomo kiedy następnym razem będziemy mieć okazję
na spanie w łóżku i możliwość skorzystania z prysznica!
I spać. W łóżku. Bez
drążka zmiany biegów w żebrach. Bajka!
Trasa: 1100 km
Akyazi – Bolu – Gerede – Samsun – Trabzon – Rize - Gonio
Wyprawa: 3200
Komentarze
Prześlij komentarz