Kiedyś, dawno dawno temu myślałam, że w Rumunii jest dużo krów na drodze...
Teraz uważam, że te pojedyncze króweczki rumuńskie to pikuś.
W Gruzji trzeba cały czas omijać albo krowy albo krowie placki.
Już mi tęskno za tym ruchomym (w sumie częściej nieruchomym) elementem krajobrazu...
Komentarze
Prześlij komentarz