Trasa:
748 km,
Bełogradczik
– Vidin – RO – Timisoara – Seged - Siofok
Wyprawa:
8702
km
Czeka
na długi dzień więc podnosimy się dość wcześnie rano. Tacy
odpowiedzialni jesteśmy! Nasz cel na dzisiaj to dotelepać się na
Węgry, przynajmniej do południowej granicy, na przykład okolice
Seged. A jak będzie dobrze szło to może od razu przeskoczyć
Węgry i dotrzeć do Gyor na północnej granicy. Jakby
się udało to może już jutro dojedziemy do Warszawy. Więcej
będzie czasu na odpoczynek i zebranie sił przed pracą.
Rano
odkrywam SMSa od Maćka i Pauliny. Wysłany wczoraj około 22 ale jak
się okazuje padliśmy spać jak kłody i nie usłyszałam. Są
aktualnie w Chorwacji i planują podróż do Warszawy przez Węgry i
proponują spotkanie po drodze. Zmieniamy wobec tego plany (trzeba być elastycznym!) i ustalamy jako miejsce spotkania
Siofok na Węgrzech. Mamy tam około 750 km a do tego trzeba
przejechać całą Rumunię więc nie będzie prosto. Ale my nie damy
rady??
Z
uwagi na brak zaopatrzenia ruszamy bez śniadania. Posilamy się
dopiero na Rumuni wcinając rogaliki 7-days. Szału nie ma ale nie
mamy czasu na wybrzydzanie.
Dzięki
wczesnej godzinie jest przyjemnie chłodno. Niestety na Rumunii ruch
bardzo duży i ciągle musimy wyprzedzać całe konwoje ciężarówek
tarasujących wąskie i dziurawe drogi. Ale
nie poddajemy się i uparcie przemy do przodu.
W
końcu porzucamy kiepskie podrzędne drogi i wbijamy się na nową
autostradę prowadzącą bezpośrednio do Seged na Węgrzech.. Od
razu przyspieszamy i cieszymy się jazdą.
Ale
nasza radość nie trwa długo. Kończy nam się benzyna a na nowej
autostradzie jeszcze nie otworzyli żadnych stacji benzynowej.
Ściskamy nasze baki i próbujemy dotrzeć na Węgry, które w naszej
głowie są bardziej cywilizowane niż Rumunia a co za tym idzie na
pewno
bardziej pełne stacji benzynowych.
Niestety
– pomyliliśmy się. Po wjeździe na Węgry wcale nie było łatwiej
o benzynę a
my mieliśmy już kompletne opary. W ramach desperacji zjeżdżamy w
Mako z autostrady licząc, że w pobliżu miasta będzie jakaś
stacja. To
była nasza ostatnia deska ratunku! Na
szczęście mieliśmy szczęście i upragniona benzynowa oaza ukazuje
się naszym oczom. Po zatankowaniu wracamy na autostradę i już bez
stresu kontynuujemy jazdę.
Im
dalej na północ tym robi się chłodniej i zaczyna padać. Już
zaczynam tęsknić za upałami :)
Z
autostrady zjeżdżamy przed Budapesztem i kierujemy się na Siofok.
Znów wyprzedzanie samochodów i ciężarówek więc tempo jazdy
znacznie spadło. Ale mamy bardzo dobry czas!
Do
Siofok docieramy wcześniej niż przewidywaliśmy bo już o 17:30! W
sumie to głównie dzięki zmianie czasu – dostaliśmy godzinę w
prezencie :)
Rozstawiamy
namioty i czekamy na Maćka i Paulinę, który docierają godzinę po
nas. Witamy
ich serdecznie jak tradycja nakazuje – piwkiem.
Wieczór
spędzamy na tarasie z karimat przed namiotami opowiadając przygody
z naszych wypraw.
Ciekawe,
wyjeżdżaliśmy z Polski w gronie znajomych i będziemy wracać
również w miłym towarzystwie. Chyba lepiej byśmy tego nie
zaplanowali!
Komentarze
Prześlij komentarz