21 dzień, 30.07.2015, czwartek, spotkanie na Węgrzech

Trasa: 748 km,
Bełogradczik – Vidin – RO – Timisoara – Seged - Siofok
Wyprawa: 8702 km



Czeka na długi dzień więc podnosimy się dość wcześnie rano. Tacy odpowiedzialni jesteśmy! Nasz cel na dzisiaj to dotelepać się na Węgry, przynajmniej do południowej granicy, na przykład okolice Seged. A jak będzie dobrze szło to może od razu przeskoczyć Węgry i dotrzeć do Gyor na północnej granicy. Jakby się udało to może już jutro dojedziemy do Warszawy. Więcej będzie czasu na odpoczynek i zebranie sił przed pracą.

Rano odkrywam SMSa od Maćka i Pauliny. Wysłany wczoraj około 22 ale jak się okazuje padliśmy spać jak kłody i nie usłyszałam. Są aktualnie w Chorwacji i planują podróż do Warszawy przez Węgry i proponują spotkanie po drodze. Zmieniamy wobec tego plany (trzeba być elastycznym!) i ustalamy jako miejsce spotkania Siofok na Węgrzech. Mamy tam około 750 km a do tego trzeba przejechać całą Rumunię więc nie będzie prosto. Ale my nie damy rady??

Z uwagi na brak zaopatrzenia ruszamy bez śniadania. Posilamy się dopiero na Rumuni wcinając rogaliki 7-days. Szału nie ma ale nie mamy czasu na wybrzydzanie.

Dzięki wczesnej godzinie jest przyjemnie chłodno. Niestety na Rumunii ruch bardzo duży i ciągle musimy wyprzedzać całe konwoje ciężarówek tarasujących wąskie i dziurawe drogi. Ale nie poddajemy się i uparcie przemy do przodu.

W końcu porzucamy kiepskie podrzędne drogi i wbijamy się na nową autostradę prowadzącą bezpośrednio do Seged na Węgrzech.. Od razu przyspieszamy i cieszymy się jazdą.

Ale nasza radość nie trwa długo. Kończy nam się benzyna a na nowej autostradzie jeszcze nie otworzyli żadnych stacji benzynowej. Ściskamy nasze baki i próbujemy dotrzeć na Węgry, które w naszej głowie są bardziej cywilizowane niż Rumunia a co za tym idzie na pewno bardziej pełne stacji benzynowych.

Niestety – pomyliliśmy się. Po wjeździe na Węgry wcale nie było łatwiej o benzynę a my mieliśmy już kompletne opary. W ramach desperacji zjeżdżamy w Mako z autostrady licząc, że w pobliżu miasta będzie jakaś stacja. To była nasza ostatnia deska ratunku! Na szczęście mieliśmy szczęście i upragniona benzynowa oaza ukazuje się naszym oczom. Po zatankowaniu wracamy na autostradę i już bez stresu kontynuujemy jazdę.

Im dalej na północ tym robi się chłodniej i zaczyna padać. Już zaczynam tęsknić za upałami :)

Z autostrady zjeżdżamy przed Budapesztem i kierujemy się na Siofok. Znów wyprzedzanie samochodów i ciężarówek więc tempo jazdy znacznie spadło. Ale mamy bardzo dobry czas!

Do Siofok docieramy wcześniej niż przewidywaliśmy bo już o 17:30! W sumie to głównie dzięki zmianie czasu – dostaliśmy godzinę w prezencie :)



Rozstawiamy namioty i czekamy na Maćka i Paulinę, który docierają godzinę po nas. Witamy ich serdecznie jak tradycja nakazuje – piwkiem.

Wieczór spędzamy na tarasie z karimat przed namiotami opowiadając przygody z naszych wypraw.

Ciekawe, wyjeżdżaliśmy z Polski w gronie znajomych i będziemy wracać również w miłym towarzystwie. Chyba lepiej byśmy tego nie zaplanowali!

Komentarze